• Nowe przygody Misia

          • WYŚCIGI NA ROLKACH

          •             Dobry wieczór. Jestem dzisiaj naprawdę zmęczony, tak pozytywnie zmęczony, no i szczęśliwy. Dzisiaj odbyły się pierwsze zawody wjeździe na rolkach. Pomysł pojawił się po tym, jak na swoje urodziny otrzymałem od przyjaciół rolki. Super zabawa. Przekonajcie się sami. Opowiem Wam jak ważna jest wiara w siebie oraz jak cierpliwie i wytrwale trzeba ćwiczyć, aby osiągnąć swój wymarzony cel.

            Tego dnia przypadały moje urodziny. Od rana czułem się mocno podekscytowany. W końcu to moje i tylko moje święto. Zaprosiłem na małe przyjęcie urodzinowe moich przyjaciół. Będzie tort ze świeczkami, babeczki z kremem i owocami, galaretka z bitą śmietaną. Pycha. To mój ulubiony dzień. A do tego będą prezenty. Już nie mogę się doczekać. Uwielbiam prezenty, ale kto ich nie lubi. No muszę się pospieszyć, bo za godzinę wybije 16:00, a to wyznaczona godzina mojego święta. Muszę się jeszcze wykąpać i oczywiście założyć odświętną koszulę.

            O widzę już pierwszych gości. Lalki, jak zwykle punktualne, wystrojone w kolorowe sukienki z kokardkami we włosach w odpowiednio dopasowanych kolorach.

            -   Dzień dobry lalki - pobiegł ich powitać Miś - Cieszę się, że możemy razem świętować moje urodziny.

            -  Dzień dobry Misiu - odpowiedziały zgodnym chórem lalki - 100 lat, niech Ci się dobrze wiedzie - przekrzykiwały jedna przez drugą - mamy dla ciebie prezent. Lalki wyciągnęły przed siebie niebieską torebkę. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba.

            -   Och dziękuję - odparłem i z wielką ciekawością zajrzałem do torebki. W środku była moja ulubiona płyta z najnowszymi utworami jednego z najznakomitszych wokalistów rokowych.

            -   Cześć Misiu - w oddali słychać było roześmianego Króliczka - pospiesz się Prosiaczku, spójrz lalki już nas uprzedziły. Zdyszany Króliczek próbował pospieszać Prosiaczka

            -   Misiu, Misiu, nawet nie wiesz jaki mamy dla Ciebie prezent.

            Byłem bardzo zaciekawiony. Co też mogli wymyśleć dla mnie moi przyjaciele.

            -  Patrz krzyczał dalej Króliczek - unosząc wielką kolorową torbę - to jest najlepszy prezent jaki udało nam się dla Ciebie wymyśleć.

            Króliczek podskakiwał z wielkiej radości, ale też i ciekawości. Nie mógł się doczekać jaką będę miał minę, gdy otworzę prezent

            -  No Misiu pospiesz się, przecież my nie możemy się już doczekać

            -  Podoba Ci się -dopytywał się Prosiaczek

            -  Podoba Ci się - wtórowały lalki.

            Króliczek skakał dookoła Misia z niecierpliwością.

            -  Poczekaj Króliczku, cierpliwości. Muszę jeszcze odwiązać kokardę.

            -  No Misiu, nie każ nam czekać -denerwowały się króliczki. I w podskokach otoczyły Misia Uszatka.

            Otworzyłem torbę, a tu... Wielkie nieba! A co to takiego? - zapytałem trochę zmieszany - co to jest?

            - No jak to co? No nie wiesz?

            Rzeczywiście, trochę mnie zaskoczyli. Wyjąłem z torby prawdziwe, najprawdziwsze rolki. Dziwna sprawa. Przecież jaw ogóle nie umiem jedźcie. Podziękowałem grzecznie, ale nadal nie wiedziałem, co mam z tym robić.

            -  Misiu - wybawił mnie z zakłopotania Prosiaczek-my też takie mamy. Będziemy teraz razem mogli jeździć - prawda, że jest to super sprawa.

            -  Pewnie, super - odpowiedziałem - ale jeszcze nie umiem jeździć.

            -  To nic, Misiu, nauczymy Cię - piszczały z zachwytu Króliczki - wszyscy będziemy jeździć. Może nawet będziemy się ścigać.

            -   To dobry pomysł - ucieszył się Prosiaczek - będziemy musieli dopingować się do systematycznych ćwiczeń.

            Nie chciałem robić przykrości moim gościom i postanowiłem, że będę się uczył jazdy na rolkach. To chyba nie może być takie trudne. A trochę sportu mi się przyda.

            -  No siadajcie do stołu - bo herbata nam wystygnie.

            -  Misiu najpierw trzeba zdmuchnąć świeczki - dopominał się Króliczek

            -  Tak, Misiu, najpierw świeczki - przypominały lalki

            -  Misiu, pomyśl sobie życzenie i jak zdmuchniesz wszystkie od razu, to na pewno się spełni -mądrował się Prosiaczek.

            Zdmuchnąłem wszystkie świeczki. No trochę ich już jest i musiałem naprawdę mocno dmuchać, żeby je wszystkie zgasić za jednym dmuchnięciem. Wielki to był wyczyn, ale udało się. Nie zdradzę wam mojego życzenia, bo jeszcze się nie spełni. Było by mi wtedy bardzo smutno.

            Przyjęcie było naprawdę bardzo udane, tort był wyśmienity. Z bitej śmietany długo oblizywaliśmy sobie wąsy. Pyszna galaretka szybko się skończyła. I powoli przyjęcie urodzinowe dobiegało końca.

            -   To może urządzimy wyścigi rolkowe - zaproponowałem na zakończenie przyjęcia. - Czy wszyscy macie rolki? - spytałem

            -   Tak oczywiście, Misiu, mamy - zawołali zgodnym chórem króliczki, Królik i Prosiaczek

            -   A my nie - smutno odpowiedziały lalki

            -   To nic - zapalił się Królik - będziemy potrzebować sędziego - króliczki przygotują i wyznaczą trasę. Prosiaczek będzie naszym trenerem, bo jeździ najlepiej.

            -   Zgoda - ochoczo odpowiedziały chórem

            -   W takim razie za tydzień organizujemy wyścigi - podsumowałem i ustaliłem termin - to będą pierwsze wyścigi na rolkach

            -   Hurra! - krzyknęły króliczki

            -   To od jutra zabieramy się do nauki i treningu - powiedziałem

            -   Do widzenia, Misiu, dziękujemy za urodzinowe przyjęcie

            -   Do widzenia, to ja Wam dziękuję za prezenty.

            No, i trzeba będzie wziąć się ostro do pracy. Bo bez trening nie mam co liczyć na sukces.

            Wcześnie rano przyszedł Prosiaczek. Musiał nauczyć mnie jazdy na rolkach. Początki były trudne, ale z godziny na godzinę szło mi coraz lepiej. Po południu już nawet się nie przewracałem. Musiałem zadbać, żeby zakładać ochraniacze, bo upadki są bolesne. Trzeba też chronić kolana i nadgarstki, żeby sobie ich nie uszkodzić. Trudne to były początki i momentami chciałem zrezygnować. Dopingowali mnie Prosiaczek z Królikiem. W połowie tygodnia już mogłem pomyśleć o nabieraniu prędkości i pokonywaniu dłuższej trasy.

            -   Misiu, całkiem nieźle ci idzie - pochwalił mnie pod koniec tygodnia Prosiaczek - naprawdę poczyniłeś wielkie postępy.

            -   Dziękuję ci Prosiaczku - podziękowałem grzecznie - do dla mnie wielka pochwała.

            -   A Ty Króliczku, już nie ćwiczysz? -spytałem Królika widząc jak odpoczywa na trawie, robiąc sobie coraz dłuższe przerwy.

            -   Co tam, Misiu, mam silne nogi, poradzę sobie i zobaczysz, że będę pierwszy - przechwalał się Królik - a na pewno nie ostatni.

            -   To się okaże - odparłem, trochę wzburzony jego postawą. Bo przecież bez ćwiczeń i żmudnej pracy nie ma nagrody.

             

            Króliczek był odmiennego zdania. Ale nie zmuszałem go do treningu. Już tylko dwa dni zostały do wyścigu rolkowego. Zacząłem się naprawdę denerwować. Musiałem zwiększyć moje treningi. Teraz już trenowałem sam. Poznałem zasady jazdy na rolkach i potrafiłem nabierać naprawdę dużej prędkości. Technikę chyba miałem już opanowaną. W końcu miałem najlepszego nauczyciela.

            Nareszcie nastał ten wielki dzień - dzień „Wyścigów na rolkach". Wszyscy zawodnicy ubrali sportowe ubrania. Miałem nawet taki odłożony i schowany w szafie na specjalne okazje. Zawodnicy stanęli na starcie. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani i trochę zdenerwowani. Prosiaczek, Króliczek i ja. Sędziowie, bo obie lalki nie mogły się zdecydować, która będzie lepszym sędzią i zostały obie. Króliczki mocno dopingowali.

            -   Prosiaczku, jesteś najlepszy, pokaż co potrafisz - wykrzykiwały króliczki

            -   Misiu, daj z siebie wszystko - dalej wykrzykiwały króliczki - Króliku, ty masz najdłuższe nogi, będziesz z pewnością pierwszy.

            Lalki stanęły obie na starcie i dały sygnał do rozpoczęcia wyścigów.

            -  Szybciej, szybciej - krzyczały króliczki - Króliku, co z tobą, miałeś być pierwszy!

            Jechałem, co sił w nogach. Bardzo starałem się, żeby nogi mi się nie rozjeżdżały. Musiałem pochylić sylwetkę i ugiąć nogi, szczególnie na zakrętach. Tak uczył mnie mój nauczyciel. Na szczęście trenowałem codziennie i dzięki temu wzmocniłem kondycję i nie miałem problemu z utrzymaniem prędkości.

            -   Misiu, tak trzymaj, wierzymy w ciebie - krzyczały lalki

            -   Misiu, nie daj się - wtórowały króliczki - zapominając o swoim faworycie.

            Do mety zostało jeszcze tylko kilka metrów. Zostało mi jeszcze trochę sił i teraz mogłem je jeszcze wykorzystać. Widziałem, że Prosiaczek trochę pozostaje w tyle. Króliczka nie widziałem wcale. I, o dziwo udało się. Na metę dojechałem pierwszy. Byłem z siebie dumny, bo nauczyłem się nowej dyscypliny, a moje treningi i wytrwałość opłacały się.

            -   Świetnie Misiu, gratulacje, byłeś najlepszy - pogratulował mi Prosiaczek

            -   Dziękuję Prosiaczku, to ty byłeś moim nauczycielem. Lalki klaskały z radości - brawo Misiu, brawo.

            Tylko Króliczek był niepocieszony. Dojechał na metę ostatni.

            -  Gratuluję, Misiu - przez łzy pogratulował Króliczek - jesteś najlepszy. Ćwiczyłeś wytrwale, a ja nie. Teraz wiem, że źle zrobiłem.

            Lalki przygotowały zakończenie wyścigu. Pierwszeństwo przypadło dla mnie i otrzymałem złoty medal oraz główną nagrodę - ogromnego lizaka. Drugie miejsce zajął Prosiaczek -otrzymał również lizaka, ale mniejszego. Króliczkowi pozostała tylko nagroda pocieszenia.

                  Tak, więc, widzicie sami, wytrwałość się opłaca. Króliczek otrzymał lekcję życia. Teraz już będzie pamiętał, że żeby coś osiągnąć, trzeba do tego wytrwale dążyć. Czasem trzeba potrenować, żeby wygrać. A może też trochę pomogły mi moje życzenie urodzinowe... W końcu po coś one są, prawda?

            Maria Pujanek

            Małgorzata Pujanek - mama