MIŚ USZATEK W KRAINIE NUDZIMISIÓW
Pewnego majowego popołudnia, kiedy deszcz dudnił w szyby, a krople rozbijały się o parapet, miś Uszatek – mimo, że zazwyczaj miał głowę pełną pomysłów, powiedział: Nudzimisię. Siedział smutny w swoim pokoiku, zamyślony i jeszcze raz do siebie powiedział: „Nudzimisie”
Nie było to wołanie, ale jednak kogoś tymi słowami wywołał. Był zdumiony, kiedy zobaczył stojącego przed nim małego rudego misia z wielkimi uszami i uśmiechniętym pyszczkiem:
- Jestem Nudzimiś. Nudzimiś Hubek - nagle usłyszał. Wołałeś mnie więc jestem.
- Nikogo nie wołałem - powiedział miś Uszatek. - Ja tyko powiedziałem „Nudzimisię”.
- Dlatego tu jestem - uśmiechnął się Hubek.
- Skąd się tu wziąłeś ? - dopytywał miś Uszatek.
- Z krainy nudzimisiów - powiedział Hubek. - To kraina gdzie mieszkają setki nudzimisiów, każdy jest inny, ale wszyscy dbamy o to, żeby nikt się nie nudził. Odnudzamy tych znudzonych. Gdy ktoś woła „nudzimisię” to się zjawiamy. Poinformował Hubek Misia Uszatka.
- Chciałbym zobaczyć twoją krainę, zabierz mnie tam choć na chwilę.
Dwa małe misie podały sobie łapki i w tej samej sekundzie znalazły się w nudzimisiowie tuż obok domku Hubka. Była to niezwykła kraina, zaczarowana, mnóstwo było tam pięknych tęczowych motyli, wonnych kwiatów, gór z lodów owocowych i rzek pełnych mlecznej czekolady.
- Tu jest pięknie - powiedział miś Uszatek, kiedy nagle nad jego głową przeleciały dwa nudzimisie trzymające się dmuchawca, Mutek i Gusia- przyjaciele Hubka - lecimy do Lasu Marzeń, szukamy Tosi, martwimy się o nią powinna wrócić dawno temu!. Lećcie z nami pomożecie nam jej szukać. Miś Uszatek nigdy nie latał na dmuchawcach i trochę się bał, ale chęć pomocy była silniejsza od strachu. Mutek i Gusia polecieli na wschód lasu, a Hubek i Miś Uszatek na zachód. W tym Lesie Marzeń nic nie było zwyczajne. Na soczyście zielonych drzewach rosły okazałe lizaki, galaretkowe polany kusiły kolorami, a strumyki słodką lemoniadą. Wszystkiego było tu pod dostatkiem i wszystko było na wyciągniecie ręki i nikt niczego nie zabraniał. Okazało się, że był to jednak bardzo niebezpieczny las. Im przyjaciele zanurzali się bardziej w gęstwinę tym czyhały na nich większe pokusy. Każdy nudzimiś to łakomczuch - wiadoma sprawa. Ale w tym niezwykłym lesie nawet miś Uszatek nie umiał oprzeć się zapachowi jaki docierał do jego małego noska. Zbierał z drzew wszystko co dosięgły jego misiowe łapki. Tak obydwaj byli pochłonięci gromadzeniem tych pyszności, że zapomnieli po co przyszli do Lasu Marzeń. Nagle miś Uszatek usłyszał cichutki głosik. To była Tosia. Leżała zwinięta w kłębuszek pod krzakiem z waty cukrowej i płakała. Tak bardzo spodobało się jej zbieranie słodkości i tak dużo zjadła cukierków, precelków, lizaków, gum, ciasteczek i czekoladek, że rozbolał ją brzuszek. Weszła tak daleko w Las Marzeń, że nie mogła odnaleźć drogi powrotnej do swoje domku. Miś Uszatek wziął Tosię na ręce i razem z Hubkiem, Gusią i Mutkiem wrócili szczęśliwie na dmuchawcach do nudzimisiowa.
Tak skończyła się ta przygoda. Niezwykły las pełen pyszności stal się pułapką dla łakomczuchów, ale także sprawdzianem odwagi i chęci niesienia pomocy bliskim. Nudzimiś Hubek podziękował Misiowi Uszatkowi za uratowanie Tosi i powiedział - spotkamy się kiedy tylko zawołasz „Nudzimisie!”
Ola Jochaniak
Joanna Jochaniak - mama